Mówiąc o swoim
zdrowieniu osoby chorujące psychicznie często mają na myśli dobre
samopoczucie, komfort psychiczny – ostatecznie: osiągnięcie
upragnionego szczęścia. Można w takim myśleniu upatrywać podstaw
do optymizmu, bowiem do owego szczęścia my – osoby chorujące
zmierzamy na równi z osobami zdrowymi. Nikt chyba także nie
zaprzeczy, iż dążenie do osiągnięcia zdrowia psychicznego
realizuje się właśnie poprzez osiągnięcie wewnętrznej harmonii,
osobistej satysfakcji i pokoju ducha. Chciałbym zatem dać
świadectwo dróg, na jakich pragnienie osiągnięcia dobrostanu
psychicznego może spotkać się z pomyślną realizacją.
W wieku lat
czterdziestu miałem za sobą okres długotrwałej remisji; byłem
zaangażowany w realizację pozornie istotnego celu życiowego
(pisanie pracy doktorskiej), prowadząc charakterystyczny tryb życia
pozbawionego kontaktów towarzyskich, żywego odczuwania więzi nawet
z przyjaciółmi, udziału w życiu społecznym czy kulturalnym.
Jednostronnie rozwijając swoje zainteresowania (pisałem pracę z
katolickiej nauki społecznej) równocześnie podlegałem alienacji
płynącej z zatracenia perspektywy realizacji głębszych celów
osobowych. Należały do nich zwłaszcza podjęcie pracy i założenie
rodziny, przełamanie subiektywnych barier oddzielających mnie od
świata ludzi zdrowych. W tym zaś świecie spotykałem często osoby
okazujące mi żywą życzliwość i zainteresowanie (to ja
okazywałem się niezdolnym do kultywowania w minimalnym nawet
zakresie więzi z innymi ludźmi).
Na tym etapie
zdrowienia (piszę: zdrowienia, nie doświadczałem bowiem innych
objawów choroby) istotnie pomogło mi uświadomienie sobie swojej
całożyciowej sytuacji – uwarunkowań zdrowotnych, ale także tych
dóbr i wartości, których podświadomie pragnąłem najgłębiej. U
podstaw wszystkich leżało pragnienie przeżycia autentycznej
Miłości. Potrzebne jednak było postawienie w centrum własnej
refleksji tych właśnie celów i wartości, a także przyjęcie
intencji dążenia do nich jako wyznacznika przyszłego działania.
W jaki sposób
osoba chorująca psychicznie może realizować swoje dążenie do
szczęścia osobistego w rodzinie? Przeszkodę stanowiła niewiara w
możliwość osiągnięcia trwałego szczęścia – niewiara, w
której przezwyciężeniu usiłowało pomóc mi tak wiele osób…
Wspomnę tutaj tylko o dwojgu z Nich: nieżyjącej już nauczycielce
muzyki, inicjatorce „Wakacji z Bogiem” i działaczce niezależnej
P. Małgorzacie Kiszczak i najbliższym przyjacielu – działaczu b.
Konfederacji Polski Niepodległej Pawle Mitrusie, który wraz z całą
swoją rodziną udzielał mi wielorakiej (przede wszystkim: duchowej)
pomocy. Okazało się – choć do tej konkluzji musiałem jeszcze
długo dojrzewać, iż przezwyciężenie związanych z chorobą
ograniczeń nie może dokonać się inaczej, niż wspólnie z innymi.
Radykalnie przezwyciężyć należy w sobie odruch odrzucania pomocy,
zaufać zaś wypada racjonalnej skądinąd intuicji, że człowiek
jako istota społeczna ostatecznie musi oprzeć się na innych.
W moim przypadku
przyjęcie pomocy oznaczało najpierw przyjęcie propozycji
przyjaciela, abym zarejestrował się w agencji zatrudnienia Fundacji
„Fuga Mundi”. W toku standardowej konsultacji z tamtejszym
lekarzem skierowany zostałem do uczestnictwa w Warsztacie Terapii
Zajęciowej. Na uczestnictwo takie godziłem się niechętnie, widząc
w nim początkowo krok w tył na drodze do upragnionej pracy. Z
perspektywy czasu widzę w nim ważny etap na drodze do zdrowienia –
i chyba w tym miejscu powinienem złożyć podziękowanie gronu
terapeutów Warsztatu Terapii Zajęciowej przy ChSNPCh „MISERICORDIA”
za wielopłaszczyznową pomoc, jakiej doznałem w realizacji własnych
dążeń. Spotkałem się zaś – oprócz pomocy psychologicznej –
z pomocą w przezwyciężaniu najzupełniej obiektywnych (i mogących
rodzić zniechęcenie) przeszkód w podjęciu pracy. To tutaj
nauczyłem się obsługi komputera na poziomie przekraczającym
podstawowy, skierowany zostałem do udziału w dwóch kursach, które
– jak się miało okazać – stały się potem warunkiem podjęcia
zatrudnienia. Terapeuci WTZ „MISERICORDIA” towarzyszyli mi też w
wielu próbach znalezienia zatrudnienia w toku odbywających się
cyklicznie Targów Pracy oraz sekundowali innym moim próbom
wkroczenia na rynek pracy.
Wszystkie te
działania – jako racjonalne – przybliżały niewątpliwie
osiągnięcie sukcesu. W tym miejscu wypada napisać o tym, o czym
napisać najtrudniej. Na jak najbardziej słusznej drodze wiodącej
do realizacji wspomnianych celów życiowych przeszkodą okazała się
własna błędna decyzja o odstawieniu leków. Być może nigdy nie
uda mi się do końca odbudować relacji z innymi, które
lekkomyślnie zniszczyłem lub nadwyrężyłem w toku przeżytego
rzutu, nie powstrzymywanej działaniem leków choroby. Niech te słowa
stanowią przestrogę dla tych Czytelników, którzy chorując
psychicznie decydują się na odstawienie leków psychotropowych bez
konsultacji z lekarzem.
Niniejsze
świadectwo jest jednak świadectwem zdrowienia. Trwała wola
podjęcia tego, co warunkuje osiągnięcie zdrowia, okazuje się
silniejsza nawet od mogącej nawrócić choroby. Po opuszczeniu
szpitala i w toku przeżywanej depresji (związanej ze świadomością
zrobienia kroku w tył i to na wielu płaszczyznach) nie
zrezygnowałem z dalszego dążenia do urzeczywistnienia swoich
marzeń. Co więcej – umiałem przyjąć pomoc ze strony innych,
życzliwych ludzi. Tych, którzy zapoznali mnie z moją obecną żoną
Anią (od ponad roku jestem bowiem szczęśliwym małżonkiem),
tych, którzy zgodzili się dać mi zatrudnienie (na wolnym rynku
pracy), tych, którzy zasponsorowali mój pierwszy tomik wierszy…
Miejsce, w którym się znalazłem różni się doprawdy – i to
diametralnie – od tego, w którym jako niepewny siebie i swoich
praw do szczęścia człowiek nie wierzyłem, że szczęście to może
się jeszcze ziścić.
Wierzę zatem,
iż w dążeniu do zdrowienia może osobie chorującej pomóc własny,
konsekwentny wysiłek pracy nad realizowaniem w wolny sposób
obranych celów życiowych. Wysiłek ten jednak musi zostać
sprzężony z pomocą ze strony tych, którzy stoją obok nas. Tych
ostatnich nie powinno chyba nikomu zabraknąć, czego dowodem są
sukcesy psychiatrii środowiskowej w naszym właśnie regionie.
Zygmunt Marek
Miszczak
Czy wiesz, że regularne sesje z psychologiem mogą pomóc Ci lepiej zrozumieć siebie i swoje emocje? Jeżeli czujesz, że potrzebujesz takiej pomocy, odwiedź https://www.terapiapoznan.pl/ i umów się na spotkanie.
OdpowiedzUsuń