czwartek, 17 lipca 2014

Schizofrenia – perspektywa zdrowienia



autor: red.
Mówiąc o swoim zdrowieniu osoby chorujące psychicznie często mają na myśli dobre samopoczucie, komfort psychiczny – ostatecznie: osiągnięcie upragnionego szczęścia. Można w takim myśleniu upatrywać podstaw do optymizmu, bowiem do owego szczęścia my – osoby chorujące zmierzamy na równi z osobami zdrowymi. Nikt chyba także nie zaprzeczy, iż dążenie do osiągnięcia zdrowia psychicznego realizuje się właśnie poprzez osiągnięcie wewnętrznej harmonii, osobistej satysfakcji i pokoju ducha. Chciałbym zatem dać świadectwo dróg, na jakich pragnienie osiągnięcia dobrostanu psychicznego może spotkać się z pomyślną realizacją.
W wieku lat czterdziestu miałem za sobą okres długotrwałej remisji; byłem zaangażowany w realizację pozornie istotnego celu życiowego (pisanie pracy doktorskiej), prowadząc charakterystyczny tryb życia pozbawionego kontaktów towarzyskich, żywego odczuwania więzi nawet z przyjaciółmi, udziału w życiu społecznym czy kulturalnym. Jednostronnie rozwijając swoje zainteresowania (pisałem pracę z katolickiej nauki społecznej) równocześnie podlegałem alienacji płynącej z zatracenia perspektywy realizacji głębszych celów osobowych. Należały do nich zwłaszcza podjęcie pracy i założenie rodziny, przełamanie subiektywnych barier oddzielających mnie od świata ludzi zdrowych. W tym zaś świecie spotykałem często osoby okazujące mi żywą życzliwość i zainteresowanie (to ja okazywałem się niezdolnym do kultywowania w minimalnym nawet zakresie więzi z innymi ludźmi).
Na tym etapie zdrowienia (piszę: zdrowienia, nie doświadczałem bowiem innych objawów choroby) istotnie pomogło mi uświadomienie sobie swojej całożyciowej sytuacji – uwarunkowań zdrowotnych, ale także tych dóbr i wartości, których podświadomie pragnąłem najgłębiej. U podstaw wszystkich leżało pragnienie przeżycia autentycznej Miłości. Potrzebne jednak było postawienie w centrum własnej refleksji tych właśnie celów i wartości, a także przyjęcie intencji dążenia do nich jako wyznacznika przyszłego działania.
W jaki sposób osoba chorująca psychicznie może realizować swoje dążenie do szczęścia osobistego w rodzinie? Przeszkodę stanowiła niewiara w możliwość osiągnięcia trwałego szczęścia – niewiara, w której przezwyciężeniu usiłowało pomóc mi tak wiele osób… Wspomnę tutaj tylko o dwojgu z Nich: nieżyjącej już nauczycielce muzyki, inicjatorce „Wakacji z Bogiem” i działaczce niezależnej P. Małgorzacie Kiszczak i najbliższym przyjacielu – działaczu b. Konfederacji Polski Niepodległej Pawle Mitrusie, który wraz z całą swoją rodziną udzielał mi wielorakiej (przede wszystkim: duchowej) pomocy. Okazało się – choć do tej konkluzji musiałem jeszcze długo dojrzewać, iż przezwyciężenie związanych z chorobą ograniczeń nie może dokonać się inaczej, niż wspólnie z innymi. Radykalnie przezwyciężyć należy w sobie odruch odrzucania pomocy, zaufać zaś wypada racjonalnej skądinąd intuicji, że człowiek jako istota społeczna ostatecznie musi oprzeć się na innych.
W moim przypadku przyjęcie pomocy oznaczało najpierw przyjęcie propozycji przyjaciela, abym zarejestrował się w agencji zatrudnienia Fundacji „Fuga Mundi”. W toku standardowej konsultacji z tamtejszym lekarzem skierowany zostałem do uczestnictwa w Warsztacie Terapii Zajęciowej. Na uczestnictwo takie godziłem się niechętnie, widząc w nim początkowo krok w tył na drodze do upragnionej pracy. Z perspektywy czasu widzę w nim ważny etap na drodze do zdrowienia – i chyba w tym miejscu powinienem złożyć podziękowanie gronu terapeutów Warsztatu Terapii Zajęciowej przy ChSNPCh „MISERICORDIA” za wielopłaszczyznową pomoc, jakiej doznałem w realizacji własnych dążeń. Spotkałem się zaś – oprócz pomocy psychologicznej – z pomocą w przezwyciężaniu najzupełniej obiektywnych (i mogących rodzić zniechęcenie) przeszkód w podjęciu pracy. To tutaj nauczyłem się obsługi komputera na poziomie przekraczającym podstawowy, skierowany zostałem do udziału w dwóch kursach, które – jak się miało okazać – stały się potem warunkiem podjęcia zatrudnienia. Terapeuci WTZ „MISERICORDIA” towarzyszyli mi też w wielu próbach znalezienia zatrudnienia w toku odbywających się cyklicznie Targów Pracy oraz sekundowali innym moim próbom wkroczenia na rynek pracy.
Wszystkie te działania – jako racjonalne – przybliżały niewątpliwie osiągnięcie sukcesu. W tym miejscu wypada napisać o tym, o czym napisać najtrudniej. Na jak najbardziej słusznej drodze wiodącej do realizacji wspomnianych celów życiowych przeszkodą okazała się własna błędna decyzja o odstawieniu leków. Być może nigdy nie uda mi się do końca odbudować relacji z innymi, które lekkomyślnie zniszczyłem lub nadwyrężyłem w toku przeżytego rzutu, nie powstrzymywanej działaniem leków choroby. Niech te słowa stanowią przestrogę dla tych Czytelników, którzy chorując psychicznie decydują się na odstawienie leków psychotropowych bez konsultacji z lekarzem.
Niniejsze świadectwo jest jednak świadectwem zdrowienia. Trwała wola podjęcia tego, co warunkuje osiągnięcie zdrowia, okazuje się silniejsza nawet od mogącej nawrócić choroby. Po opuszczeniu szpitala i w toku przeżywanej depresji (związanej ze świadomością zrobienia kroku w tył i to na wielu płaszczyznach) nie zrezygnowałem z dalszego dążenia do urzeczywistnienia swoich marzeń. Co więcej – umiałem przyjąć pomoc ze strony innych, życzliwych ludzi. Tych, którzy zapoznali mnie z moją obecną żoną Anią (od ponad roku jestem bowiem szczęśliwym małżonkiem),  tych, którzy zgodzili się dać mi zatrudnienie (na wolnym rynku pracy), tych, którzy zasponsorowali mój pierwszy tomik wierszy… Miejsce, w którym się znalazłem różni się doprawdy – i to diametralnie – od tego, w którym jako niepewny siebie i swoich praw do szczęścia człowiek nie wierzyłem, że szczęście to może się jeszcze ziścić.
Wierzę zatem, iż w dążeniu do zdrowienia może osobie chorującej pomóc własny, konsekwentny wysiłek pracy nad realizowaniem w wolny sposób obranych celów życiowych. Wysiłek ten jednak musi zostać sprzężony z pomocą ze strony tych, którzy stoją obok nas. Tych ostatnich nie powinno chyba nikomu zabraknąć, czego dowodem są sukcesy psychiatrii środowiskowej w naszym właśnie regionie.
Zygmunt Marek Miszczak

1 komentarz:

  1. Czy wiesz, że regularne sesje z psychologiem mogą pomóc Ci lepiej zrozumieć siebie i swoje emocje? Jeżeli czujesz, że potrzebujesz takiej pomocy, odwiedź https://www.terapiapoznan.pl/ i umów się na spotkanie.

    OdpowiedzUsuń