… Była już w bardzo złym stanie psychicznym. Utraciwszy pod względem intelektualnym kontakt z rzeczywistością sprawiała wrażenie, że może stać się zagrożeniem dla siebie samej. Dla wychowującej Ją matki perspektywa pobytu córki w szpitalu nie była jednak do zaakceptowania. Do monitujących Ją psychologów i terapeutów zwracała się: „Nie zrobicie z mojej córki wariatki!”. Deklarowała nieustanne trwanie przy swoim dorosłym dziecku, aby ta najgorsza – samobójcza perspektywa nie mogła się ziścić. O osobach chorujących psychicznie posiadała od dawna ukształtowany negatywny sąd: to osoby niezdolne do pełnowartościowego życia, pełnienia ról społecznych. Nigdy i nikomu nie wolno kojarzyć Jej córki z podobnym środowiskiem...!
Szpital jednak musiał okazać się tą ostatnią deską ratunku dla zmagającej się z depresją pacjentki. Zyskała szansę zdystansowania się od trapiących Ją problemów, ogarnięcia na nowo całokształtu swojego życia i perspektyw realizacji wybranych celów osobowych w przyszłości. Szansę wejścia w głąb siebie, aby w aktualnym „tu i teraz” rozpocząć nowy etap: etap przezwyciężania wywołanych już przez chorobę ograniczeń i stopniowego wypracowywania dróg rozwoju.
… Jeszcze i tutaj odwiedzająca codziennie córkę matka postanawia i deklaruje: „Moja córka po opuszczeniu szpitala nie będzie przyjmowała żadnych leków! Jest zdrowa; powinna podjąć pracę – najlepiej tę atrakcyjną: w sądownictwie, urzędzie, administracji...”
Faktyczny brak akceptowania córki przez matkę (brak zrozumienia dla prawdziwej: cierpiącej aktualnie i zmagającej się z niebezpieczną chorobą córki; hołdowanie zaś wyidealizowanej, lecz fałszywej wizji własnego dziecka), dodatkowy zaserwowany młodej pacjentce wewnętrzny konflikt i stres – to ponura rzeczywistość nie tyle budząca zdziwienie u lekarzy (stygmatyzowanie osób chorujących i wynikający z fałszywych stereotyopów lęk przed szpitalem oraz innymi formami specjalistycznej opieki psychiatrycznej są zjawiskiem niemal powszechnym), ile prowokująca sformułowanie przez Nich pytania: - I co dalej?
Wypracowaniu odpowiedzi na powyższe pytanie w kontekście zarysowanego wyżej – prawdziwego przykładu stygmatyzacji dziecka przez matkę, było jednym z wyzwań stojących przed konferencją psychiatryczną, w której uczestniczyłem dnia 17 kwietnia br. w hotelu Lubhotel przy ul. Krańcowej w Lublinie. Naprawdę było to szkolenie dla terapeutów środowiskowych dzieci i młodzieży, w trakcie którego szkoli się 50 nowych terapeutów, a którego organizatorem był Szpital Neuropsychiatryczny w Lublinie we współpracy z firmą PROESA Sp. z o.o.
Niech przedstawiona wyżej historia sprowokuje nas wszystkich do szczerej refleksji: w jaki sposób zmiana naszego stosunku do osób chorujących psychicznie i rozumienia samej choroby może pomóc osobom takim, jak stygmatyzująca córkę matka, jak sama przebywająca aktualnie w szpitalu pacjentka.
Powyższą relację chciałbym zakończyć optymistycznie: w ramach dokonującej się reformy systemu ochrony zdrowia psychicznego w 80 % powiatów kraju powstały środowiskowe punkty poradnictwa psychologiczno-terapeutycznego (w samym Lublinie powstało ich 4). To właśnie w takich punktach, a także w centrach zdrowia psychicznego, na oddziałach psychiatrycznych dziennych i w szpitalach spodziewają się znaleźć zatrudnienie szkolące się obecnie terapeutki.
Zygmunt Marek Miszczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz